Azja centralna - motocyklem - Część 2

 

 

Specjalnie pojechałem do Biszkeku, bo wydawało mi się, że coś pognoiłem z dokumentami w sprawie wjazdu do Tadżykistanu, a konkretnie do GBAO. Później się dopiero okazało, że niepotrzebnie się martwiłem. Jadę sobie na ogół głównymi drogami na Osz i Sary Tasz. Jest bardzo widokowo. Kręcą mnie ichniejsze cmentarze, niezły klimat. Spotykam czasem jakiś motocyklistów z Europy. Na ogół na terenowych sprzętach. Chociaż zdarzył się napaleniec na Ducati ;-)  W Sary Tasz tankuję pod korek 80-oktanową benzynkę, bo później przez ponad 200km nie będzie żadnej stacji. Sama granica Kirgizji z Tadżykistanem znajduje się na wysokości ponad 4000m. Między poszczególnymi punktami kontroli jest z 15km ziemi niczyjej. Do Tadżykistanu wjeżdżam już w nocy. Ja pierdziu, to była naprawdę zimna noc! Od teraz przez kolejnych kilkaset km droga utrzymuje się ciągle n a wysokości przynajmniej 3000 metrów. Czasem są przełęcze prowadzące do wysokości sporo ponad 4000 metrów. 

 

 

W ciągu dnia temperatury są bardziej znośne. Jak trafi się ciepły dzień, to nawet na wysokości ponad 4000 metrów można być w krótkim rękawku. Jadę główną drogą na Murgab. Pojawia się przełęcz Ak Baital - czyli przejazd na ponad 4600m. Kurczę, nigdy nie byłem tak wysoko nawet bez motocykla, fiu fiu! Znany ze swojego zamiłowania do dbania o włosy muszę się codziennie nieco nagimnastykować, by je umyć. Ale dla chcącego nic trudnego, a efekty są tego warte! Pierwszych kilka dni pobytu w Tadżykistanie jest raczej ciepłych. Dopiero później wszystko się nieco psuje. No i też pierwszy raz w życiu mam okazję zobaczyć jaka. A nawet całe stado. 

 

 

 

Dużo by tu było gadać, a i tak najbardziej chyba wszystkich interesują zdjęcia. A więc proszę.

 

 

 

 

W Khorogu udaję się na ambasadę afgańską. Okazuje się, że wizę do Afganistanu mogę otrzymać bez szczególnych kłopotów, natomiast ona wcale nie jest gwarancją, że wjadę do kraju. Dostaję ciągle sprzeczne informacje. Niektórym pomimo wizy nie udaje się wjechać. Innym się udaje, ale kosztowało to dodatkowych parę zielonych. W dodatku akurat teraz w Afganistanie panuje rzekomo epidemia cholery. Nosz jasny gwint! Przemyślałem sprawę i stwierdzam, że odpuszczam. Słabo stoję z kasą, w dodatku źle sobie ustawiłem terminy z wizami i z racji goniącej mnie krótkiej wizy do Kazachstanu mógłbym spędzić w Afganistanie najwyżej ze 2-3 dni. A to mnie nie urządza. Przejechałem się kawałek na południe wzdłuż granicy z Afganistanem, po czym zawróciłem z powrotem. 

 

 

 

Powoli robi się chłodniej. Tragedii jeszcze nie ma, chociaż czuć to. Od teraz w zasadzie cisnę do domu (bez przesady), bo w Rosji czy na Ukrainie może być już dosyć chłodno. A więc wracam znów główną drogą przez Pamir highway. Ja to w sumie terenowa ciapa jestem, więc nie zapuszczam się w jakiś dziki teren. Przejeżdżam znów przez Ak Baitala. A kilkaset km później jestem już w Kirgizji - w końcu nieco cieplej, o ile nie jest się akurat na jakiejś przełęczy. Fajny jest ten odcinek z Sary Tasz do Osz - można trochę odpocząć. Z kolei nocą w górach jest zimno. Nawet rzekłbym, że bardzo. 

 

 

 

Wjazd do Kazachstanu oznacza, że kilka kolejnych dni zdecydowanie będzie ciepłych. I o dziwo znaczna część remontowanej ostatnio drogi już jest naprawiona. Proszę, ależ oni się z tym uwinęli! Tym razem próbuję przejechać przez cały Kazachstan w mniej niż 5 dni, by nie musieć się rejestrować. W sumie tragedii nie ma, bo to tylko ponad 2000km, ale obijać się nie mogę. Tym bardziej, że ja generalnie lubię wolno jeździć. Po drodze gubię gdzieś karimatę, więc kupuję jakiś kocyk. Raz zapomniałem zatankować, więc musiałem potem zatrzymywać samochody i prosić, żeby mi trochę przelali. Kilometry przyjemnie uciekają. Pod koniec jest trochę nerwówki, ale zdążyłem. Melduję się na granicy o 23:35! 

 

 

W Rosji mała wpadka. Okazuje się, że w Rosji nie chcą mi wymienić tenge (waluta w Kazachstanie) na ruble. Czemu? Bo temu i już. Nie, bo nie. Moja historyjka w Rosji wywołuje salwy śmiechu, bo widocznie nie ja pierwszy tak się wrąbałem. Przypadkiem trafiam na sklep, gdzie gość handluje z Kazachstanem i bez problemu wymienia mi kasę na ruble po dobrym kursie. Teraz powrót do domu to już raczej formalność. Wracam "górą", nie przez Kaukaz. Generalnie chłodno się robi. Jesień idzie. W Saratowie wymieniam w końcu olej. Pierwszy raz podczas tej podróży. What a sulfur. Okazuje się, że mają tu migdałowe snickersy, których my w Polszy nie mamy. Ukraina wita mnie deszczem i ten stan nie ulega zmianie przez pierwszych kilkaset km. Później robi się nieco lepiej, ale generalnie i tak już po prostu cisnę do domu. W Polszy znów ulewa jak cholera. Zatrzymuję się na trzy dni u brata w Krakowie, po czym ruszam do Cieszyna. Podczas ostatniego dnia podróży na liczniku pokazało mi się 150000km. Całość wyprawy to 7,5 tygodnia i 16430km.

 

Informacje dodatkowe

 

WIZY:

Wszystkie wizy wyrobiłem w Pradze, bo tak mi zawsze było najprościej. Oczywiście można działać na własną rękę, ale ja na to nie miałem ani czasu, ani odwagi. Najdroższa była wiza do Tadżykistanu - w Czechach nie ma przedstawicielstwa tego kraju, więc mój paszport powędrował do Berlina. Sama przesyłka (z ubezpieczeniem) to jakiś chory koszt, więc następnym razem wizę do Tadżykistanu załatwiałbym w Biszkeku. Czas oczekiwania ze 3 dni, koszt kilkadziesiąt USD. W ciągu tych trzech dni można się pobyczyć nad Issyk Kulem.

 

PALIWO:

Generalnie co kraj, to tańsze paliwo. Ukraina to około 4pln, Rosja 3pln, Kazachstan ze 2,30pln, Kirgizja niecałe 3pln. Wyjątek stanowi Tadżykistan, gdzie generalnie słabo było z dostępnością paliwa, no i kosztowało około 4,5pln. W Kazachstanie należy pamiętać o tym, że zdarzają się odcinki rzędu 300-400km bez stacji, więc warto zawsze mieć przy sobie zapas choćby z 5 litrów. Z kolei paliwo w Tadżykistanie jest raczej słabej jakości, do tego dochodzi ciągła jazda na dużej wysokości, więc zużycie wychodzi dosyć spore.

 

Relacja i fotografie: Piotrek Cienciała

 


Tags:

Komentarze   

Guest
0 # Guest 2015-11-27 15:00
SUPER!!!! Szacuneczek kolego! Naprawdę świetna podróż i relacja! Pozdrawiam!
Cytować
Guest
0 # Guest 2014-08-17 01:14
Swietna wyprawa
. Moze kiedys i mi uda sie zorganizowac taki wyjazd pozdrawiam.
Cytować
Guest
0 # Guest 2014-03-22 22:44
jesteś wielki chopie!
Cytować
Guest
0 # Guest 2014-02-07 16:11
fajne fotki, dobra wyprawa, tak trzymaj...
Cytować

Ciekawe miejsca w Polsce

Dwór Czarne - Czarne Jelenia Góra

Zamek Gniew

Moto Gospoda - Mazurska Przystań Motocyklowa - Kruklanki

Turystyka motocyklowa - Trasy i wyprawy motocyklowe

Azja centralna - motocyklem - Część 2

Wyprawa: Azja Centralna Trasa: Ukraina - Rosja (Kaukaz) - Kazachstan - Kirgizja - Tadżykistan Długość trasy: 16,4 tys. km

Przełęcz Umbrail, Szwajcaria

Miejsce: Przełęcz Umbrail Pass - Szwajcaria Trasa: asfalt Długość trasy: 14 km Trasa: Bormio - Santa Maria Max nachylenie: 12%

Project Pamir 2014 - galeria

Trasa: Polska, Ukraina, Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan Cel: Azja Centralna - Pamir Długość trasy: 13.7 tys. km

© mototour.pl
X

Mototour.pl

Dziękujemy za wsparcie naszego portalu. Zależy ci na tej fotografii. Napisz do nas na adres