Miejsce: Łeba
Data: 16-18 Sierpień 2013
Temat: III Międzynarodowy Zlot Motocyklowy
Wjazd: 50 zł
1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 4.13 (4 Votes)
W dniach 16-18 sierpnia odbył się III Międzynarodowy Zlot Motocyklowy. Przyjechało wielu motocyklistów z różnych zakątków Polski, ale też kilka ekip z Europy. O ile na polu namiotowym było w różnych momentach 300-600 motocykli i trudno było nawet rozbić namiot, na samą paradę ściągnęło jeszcze więcej motocyklowych maniaków, głównie na Chopperach, Cruiserach i ścigaczach. Miasteczko zlotowe znajdowało się prawie w centrum Łeby, na dużym zielonym placu (przy ul. Tysiąclecia). Cały czas "pękało w szwach" i żyło własnym życiem przez cały okres trwania zlotu. Ciszę nocną co chwilę przerywały trwające do rana ryki i wystrzały konających silników. Początkowo organizatorzy zaczęli straszyć, usuwaniem każdego, kto zrobi przegazówkę. Jednak ogólnie taka idea się nie przyjęła, bo co to za zlot bez pałowania.
Ogólnie przewidziano dobrą ilość toalet, można też było wziąść darmowy prysznic, a nie tylko kąpać się w morzu za friko. Poza spotkaniami, intergracją i rozmowami do białego rana impreza miała charakter komercyjny. Swoje kramy rozłożyło wielu sprzedawców i można było kupić akcesoria motocyklowe, koszulki i inne bajery związane z branżą motocyklową. Działało też kilka barów, wytwórnia regionalnej wódki i rozlewnia browara. Za wszystko trzeba było płacić żetonami. Samo wejście na całą imprezę kosztowało 50 złoty.Wejście na jeden dzień imprezy trzeba było wysupłać 20 złotych. Ochrona działa kompleksowo i skrupulatnie wyłapując śmiałków, którzy chcieli wejść lub wjechać na motocyklu bez obroży, nie płacąc za wjazd.
W czasie dwóch najważniejszych dni zlotowych przewidziano wiele atrakcji i konkurencji. Uznanie zdobyły pokazy stuntu AC Grucha. Wypuszczanie kolorowych lampionów było kompletną porażką. W niebo poszybowało kilkanaście lampionów i na tym się skończyło. Jeśli organizator planuje w programie puszczanie lampionów powinien jednak rozdać jakaś pulę lampionów za darmo. Wtedy pomysł ma szansę na realizację. Udane było za to przetaczanie beczek, przeciąganie liny, "dmuchanie zdziwionej Joli". Picie piwa przez słomkę to już dyscyplina ograna i tylko dla spragnionych, choć zawsze powoduje dużo pozytywnych wibracji i emocji. Duże zainteresowanie wzbudził też pokaz połykacza ognia. Nie każdy mogł sobie poleżeć na gwożdziach i spróbować jak to jest być fakirem. Zagrało kilka zespołów jak: Mescal, Johnny Trzy Palce, Mettet, 13 W Samo Południe, Divine Weep, Czwarty Poziom, Mayones, Dywersja, Wojtek z Gitarą, Johnny Trzy Palce...Jednak poziom prezentacji koncertowych był dość nierówny i nie każdemu zespołowi udało się zainteresować i porwać szerszą publiczność. Niektóre zespoły nie mogły się przebić przez ryki strzelających tłumników. Brakowało też muzyki do tańca i popląsania, a puszczanie na koniec muzyki mechanicznej z maszyny na całą rurę było już lekkim nieporozumieniem.
W sobotę w godzinach rannych odbyła się zbiórka krwi. Hitem zlotu okazał jednak przejazd - parada motocykli ulicami Łeby, na której pojawiło się kilkaset motocykli. I to on tak naprawdę zdecydował o zasięgu tej imprezy. Parada ściągnęła bowiem poza zlotowiczami wielu okolicznych bikerów, którzy przyjechali, aby zrobić jedną rundę w Łebie. Również parada nocna z pochodniami, która rozpoczęła się o godzinie 23 dostarczyła wiele adrenaliny. Korowód rozpoczynało kilka wystylizowanych niewast, wiozących w wózkach zamiast dzieci płonące ognie. Fajny pomysł. Dobra stylizacja, łamiąca klasyczne kanony motocyklowego przejazdu. Potem szedł facet na szczudłach, zaraz za nim jechał wóz policyjny i cała kawalkada motocykli. Oj robiło to naprawdę pozytywne wrażenie i mimo późnej pory ściagnęło na trasie masę obserwatorów. Na przyszłość radzimy jednak organizatorom zaopatrzyć się w lepsze pochodnie, które się palą, a nie tlą i dymią.
Ogólnie dajemy pozytywne rekomendacje dla imprezki. Zjechało dużo motocyklistów, panował porządek i dobra organizacja. Nikt nawet sobie nie dał po buzi i panowała ogólnie pozytywna atmosfera, ciepłego letniego eventu. Nazywanie zlotu międzynarodowym to jednak gruba przesada. Przyjechało co prawda kilkanaście ekip z Rosji, Słowacji, Niemiec - jednak imprezka miała charakter wybitnie krajowy. Co prawda bikerzy z Kalingradu czuli się bardzo dobrze na zlocie i zapowiedzieli, że w przyszłym roku przyjadą dużo większą ekipą... i może wtedy określenie "międzynarodowy" będzie miało wymiar nie tylko promocyjno-reklamowy ale też realny.
Poniżej wrzucamy trochę naszych zdjęć z imprezy.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.