Busem po Polsce - Dolny Śląsk

Busem po Dolnym Śląsku...
trasa turystyczna
Polska, woj. dolnośląskie
1140 km
w 6 dni przejechaliśmy 1140 km
1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 5.00 (4 Votes)

 

Tego lata jeździliśmy busem po Polsce, a dokładnie po Dolnym Śląsku. Niegdyś pojazd do transportu mięsa, wysłużony, stał i niszczał na terenie Famoru(na osiedlu Bocianowo w Bydgoszczy). Za parę złotych odkupiony i odrestaurowany przez obecnego właściciela, służy nam dzisiaj jako wycieczkowóz. Tematem przewodnim podróży były ciekawe zamki i pałace. Zdjęcie uczestniczek celowo zrobione przed przejściem w warunki survivalowe, kiedy to głównym problemem było "gdzie ja się będę myła i malowała?!", a w busie zabrakło wolnego miejsca, by postawić stopę. W 6 dni przejechaliśmy 1140 km, wraz z busem świętowaliśmy na tej trasie objechanie w kilometrach kuli ziemskiej. A on, kochany, NIGDY się nie zepsuł. Polecamy tego rodzaju wycieczki tym, którzy, tak jak my, nie mogą usiedzieć w jednym miejscu, których nudzi stały rytm pobytu nad morzem czy w górach. Zaliczyliśmy 14 miejscowości, 14 atrakcji różnego rodzaju - były zabytki, krótkie szlaki górskie, kąpiele w jeziorach. Ani chwili na nudę.

 

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, będący własnością Marianny Orańskiej, córki Króla Niderlandów, był pierwszym zabytkiem na naszej trasie. Ciekawostką jest wszechobecna liczba 33 – 33 lata trwała budowa, wieża ma 33 metry wysokości, studnia 33 metry głębokości oraz strumień fontanny wznosi się na 33 metry. My znaleźliśmy jeszcze napis na drzewie z gatunku „ja tu byłem” sprzed 33 lat. Z pałacem wiąże się ciekawa i skandaliczna love story. Marianna zdradziła męża ze swoim koniuszym, miała z nim dziecko i kochała go do końca życia, w związku z czym zabroniono jej przebywać na terenie Prus przez czas dłuższy niż 24 godziny (granica była niedaleko, wychodziła na jakiś czas i wracała), nałożono na nią karę infamii, a do swojego pałacu musiała wchodzić… przez okno (na zdjęciu). Pałac po wojnie został rozgrabiony, do ruiny doprowadził go również pożar. Dziś prace rekonstrukcyjne pochłaniają miliony. Warto zobaczyć, a przede wszystkim posłuchać świetnej przewodniczki.

Planowaliśmy zwiedzić również Twierdzę Kłodzko. Najpierw jednak wybraliśmy się do podziemnego miasta. W średniowieczu liczne pożary i częste wojny skłoniły mieszkańców Kłodzka do budowania rozległych piwnic, z czasem powstała tu kilkukondygnacyjna i gęsta sieć korytarzy, do których przenoszono towary, warsztaty czy handel. Podziemna trasa turystyczna doskonale oddaje atmosferę życia w tych niesamowitych warunkach.
Podekscytowani zwiedzaniem podziemi postanowiliśmy zajrzeć również pod spód Twierdzy Kłodzko. To 40 km XVIII-wiecznych korytarzy kontrminowych o rożnej wysokości. Jeden z nich, nazwany pieszczotliwie krasnalem, należy przebyć w kuckach w zupełnych ciemnościach, zdarzają się więc ataki klaustrofobii podczas wycieczek. Nam bieganie po tych labiryntach baaardzo się podobało.
Trochę zmęczeni nie mieliśmy już ochoty zwiedzić samej Twierdzy. Tym bardziej, że w naszych głowach powstawał już inny, niecny plan…

W drodze do kolejnego zamku coś przykuło naszą uwagę... Aby zobaczyć ją z bliska, trzeba było pokonać labirynt. Wędrowaliśmy niestrudzenie, zbliżyliśmy się do niepozornych krzaczków. Okazało się, że są to ruiny XIX-wiecznego młyna holenderskiego w Starych Bogaczowicach.

Dosyć szybko zboczyliśmy ze szlaku zamków i pałaców, ponieważ zafascynowani eksploracją podziemi chcieliśmy zwiedzić kompleks „Riese”. Jest w tym miejscu przedziwna atmosfera tajemniczości. Nikt dotąd nie ustalił, jakie było prawdziwe przeznaczenie 3 km korytarzy wydrążonych w zboczu góry Włodarz, większość dokumentów „zaginęła”, widoczne są ślady niewolniczej pracy więźniów. Przewodnik obrazowo opowiada historie z czasów II wojny światowej. Jest ciekawie, ale bynajmniej nie jest rozrywkowo…

Zamek Bolków był pierwszym zamkiem, który zwiedzaliśmy bez przewodnika i tak podobało nam się najbardziej. Bieganie po ruinach, błądzenie, okrzyki ”Już tu byliśmy!" „Teraz tam!”, zaglądanie w każdą dziurę, sprawdzanie każdych drzwi, czy nie są przypadkiem otwarte, zwiedzanie przeciwnie do kierunku zwiedzania… to nasz styl. Bolków jest przepiękny i bardzo tu zielono. No i w końcu dało się zrobić jakieś zdjęcie z lotu ptaka (albo drona, jak kto woli). Zamek ma ponad 700 lat, odbywają się tu ciekawe imprezy, jak choćby festiwal rocka gotyckiego Castle Party czy Średniowieczny Piknik Rycerski.

Jeśli więc zwiedzanie bez przewodnika podobało nam się najbardziej, to jakież szczęście nas spotkało, że po drodze znajdował się Zamek Świny. Jest to najstarszy zamek na Szlaku Zamków Piastowskich, wzmianki o nim są z XII wieku. Wiele przeszedł, pożary, huragany, służył za magazyn części do samolotów Wehrmachtu. Według legendy miałby być połączony podziemnym przejściem ze znajdującym się kilka kilometrów dalej zamkiem w Bolkowie. A gdyby to przejście zostało odkryte i udostępnione turystom?

Ruiny i podziemne przejście… marzenie, nie zamek… Budowla znajduje się obecnie w rękach prywatnych i to się czuje od bram. Po pierwszych zachwytach przyszły pytania, czy aby to zwiedzanie jest legalne. Wspinaczka na najwyższe kondygnacje odbywa się bez żadnych zabezpieczeń, w piwnicach ciemno, w ziemi głębokie jak studnie otwory.

Zwiedzamy więc na własną odpowiedzialność.

Aby zobaczyć ten zamek z końca XIII wieku, trzeba się wdrapać na ok. 600-metrowe wzgórze Chojnik. Jest trasa bardziej stroma, po skalnych schodach oraz druga, łagodna. Wspiąć się trzeba również na sąsiedni punkt widokowy, z którego można zrobić ładne zdjęcie zamku. Tak położonej twierdzy przez wieki nie udało się zdobyć. Centralne miejsce zajmuje oryginalny kamienny pręgierz, który służył do wymierzania kar. Jest pięknie.

Zamek Czocha wywołuje we mnie mieszane uczucia. Miał być tym najpiękniejszym na trasie, a wcale tak bardzo mi się nie podobał. Nocowaliśmy w pięknych okolicznościach przyrody nad Jeziorem Leśniańskim, nieopodal zamku. Nazajutrz zwiedzanie odbywało się z przewodnikiem i trafiła nam się wyjątkowo niesympatyczna osoba, dzięki której dorosły człowiek przypominał sobie szkolne traumy. A jak już ten dzieciak się w niektórych znów odezwał, to miał ochotę robić „pani” na przekór (albo język chociaż pokazać). Najciekawsze były tajne przejścia, których jest w zamku kilkadziesiąt, z czego my mogliśmy zobaczyć garstkę. Jest kilka dodatkowych atrakcji, dodatkowo również płatnych, np. Multimedialna Sala Tortur, która swoim poziomem nasuwała skojarzenie z dekoracjami halloweenowymi. Mnóstwo zakazów (bo restauracja, bo hotel, bo kolonie) i ograniczeń. Zdaję sobie sprawę, że jak się ma taki zabytek, to trzeba na nim jak najwięcej zarobić - w tym miejscu nie można o tym zapomnieć ani na chwilę. Tuż pod zamkiem wypatrzyliśmy opuszczoną chałupę i tę sobie zwiedziliśmy na naszych zasadach…

Trudno w to uwierzyć, ale przyszedł taki czas, że mieliśmy już dość zamków. Ale nie odpuściliśmy sobie na szczęście tego, który był w planach jako ostatni – Grodźca. Na początku nic nie wróżyło dobrej zabawy, zamek z XII wieku jest wciąż w trakcie wolno postępujących prac poprawiających jego atrakcyjność. Na pierwszy rzut oka wyróżnia go materiał, z którego został wzniesiony – ciemny bazalt z kontrastującym wiązaniem. Naszą uwagę przykuły też (i pobudziły wyobraźnię) wiszące od strony fosy, charakterystyczne kamienne wykusze latryn. Najbardziej atrakcyjnym punktem wycieczki na Grodziec jest możliwość wejścia na trzy wieże i „spacerowania” (w naszym przypadku biegania) po koronie murów pałacu. To się nazywa wolność i swoboda. Było to na tyle przyjemne, że pomimo ogólnego zmęczenia i przesytu po raz pierwszy i ostatni podczas tej wycieczki padło hasło:

„Wchodzimy jeszcze raz?”

Autor tekstu i fotografii: Anna Wilczyńska-Kubiak. Autorka na co dzień prowadzi bibliotekę.
profil biblioteka i tutaj biblioteka
Volkswagen Ogórek - Garaż Jędrzeja

Profil autora
Anna Wilczyńska-Kubiak
Author: Anna Wilczyńska-Kubiak

Ciekawe miejsca w Polsce

Zamek Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim - muzeum

Pasłęk

Garbas Pierwszy - Bakałarzewo - Baza Harcerska nad jeziorem

Turystyka motocyklowa - Trasy i wyprawy motocyklowe

Marta w Maroko

Cel: Motocyklem przez Maroko Długość trasy: 6.5 tys. km info: intothedust2015.wordpress.com

D915 - Turcja

D915 asfalt, szuter Turcja Of - Bayburt sezon

Route des Grandes Alpes

Route des Grandes Alpes Droga turystyczna - górska Francja, Szwajcaria Jezioro Genewskie - Menton - 680 km otwarta sezonowo

Tours

© mototour.pl
X

Mototour.pl

Dziękujemy za wsparcie naszego portalu. Zależy ci na tej fotografii. Napisz do nas na adres