 |
Norton znalazł inwestora |
 |
motocykle |
 |
Donington Park |
 |
październik 2019 |
 |
Norton |
 |
1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 5.00 (1 Vote) |
Jeszcze niedawno miały być wielkie próby ratowania marki. Plany nie wypaliły, a Norton znalazł się w zawieszeniu. Tak się z pozoru wielu wydawało. Ostatnią deską ratunku miała być akcja crowdfundingowa na Crowdcube, która miała uratować produkcję i zabezpieczyć najpotrzebniejsze wydatki.
Potrzebne było na dzień dobry 1mln funtów tylko na realizację zamówień, zwiększenie produkcji modeli V4 oraz 650 i na dalsze wydatki. Akcja przyniosła wielki odzew, na karcie przetargowej właściciel położył dodatkowo 5% udziałów, które to wystawiono w cegiełkach od 50 funtów. Szybko akcję wsparło ponad 5000 osób. Zaraz potem jednak akcja została anulowana, a Norton poinformował, że to wszystko jest już nieaktualne i zawarto porozumienie tylko z jednym bardzo dużym inwestorem. Jakim? Na razie nic nie wiadomo. To sprawa tajna przynajmniej do końca roku.
Co więcej to co było mówiono o ratowaniu marki to bajdurzenie dziennikarzy. Właściciel Nortona Stuart Garner, utrzymuje, że firma nie ma żadnych problemów i ma się bardzo dobrze. Co więcej kolejki chętnych na nowe motocykle V4RR, Norton Commando 961 oraz Dominatora czekają przed drzwiami. Firma ma zamówienia na kolejne 38mln dolarów, a cała akcja to była tylko forma reklamy i promocji.
Od 2017 r. Norton ma również swoje przedstawicielstwo w Polsce. Marka to głównie klasyki – budowane co najważniejsze jak w dawnej manufakturze, z ręcznie spawanych ram, z dwucylindrowymi, rzędowymi silnikami, za które trzeba zapłacić minimum 100 tys. zł. Montaż motocykla zajmuje dwóm mechanikom 1,5 dnia. W kwietniu 2006 roku produkcja została wstrzymana, dopiero po piętnastu latach Stuart Garner, właściciel Norton Racing Ltd, założył nową fabrykę Norton o powierzchni 1500 m2 (1400 m 2 ) w Donington Park. Nowy Norton to 961 cm3 silnik chłodzony powietrzem i olejem wzorowany na dawnym Dreer, w koncepcji dostosowanej do naszych czasów.
