Cel: Trasa zamków krzyżackich - mała pętla - zachodnia, Dolnego Powiśla
Trasa: Szosa 90% on, 10%off
Miejsca: Chełmno, Radzyń Chełmiński, Brodnica, Kurzętnik, Nowe Miasto Lubawskie, Malbork, Gniew, Nowe, Świecie
Długość trasy: 351 km
1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 5.00 (5 Votes)
Początek - Chełmno - dawna metropolia państwa krzyżackiego
Ruszam z Chełmna. W średnowieczu metropolia, dzisiaj miasto prowincjonalne, ale jakże malownicze. Dobrze jednak zaprojektowany przez Krzyżaków obszerny rynek robi wrażenie. Panuje wszędobylski piknik i prawdziwie letnia pogoda majowa. Kilka dni słonecznych, po wielkiej trzytygodniowej, deszczowej słocie, powoduje, że każdy chce wykorzystać czas na ładowanie akumulatorów. Kręcę się w centrum i próbuje znaleźć jakiś wolny plac na postawienie motka, najlepiej w cieniu. Większość parkingów jest zajęte. Z każdej strony pełno jest motocykli, wszystkich marek, począwszy od ścigaczy, turystyków i chopperów. No widać w końcu, że sezon się naprawdę zaczął. To nie jest żaden zlot, a zwykły weekendowy dzień. W końcu jest jakieś wolne miejsce.
Stawiam motocykl i idę na bardzo krótkie pstryknięcie kilku fotek i wypić coś przed dalszą podróżą. Nie mam czasu na zwiedzanie, choć warto by było wejść chociaż na wieżę kościoła i spojrzeć na panoramę miasta. Zostawiam na inny moment bieganie po licznych tu kościółach: farnym Wniebowzięcia NMP, św. Marcina, Ducha Św., św. Piotra i Pawła (podominikański), św. Janów i klasztorze pocysterski (pobenedyktyński), św. Jakuba i Mikołaja (pofranciszkański)Bramie Merseburskiej. Szybko bym się ugotował w swojej zbroi, bo słońce pali niemiłosiernie. Chełmiński rynek ma trzy światy w jednym. Na środku, strefa oficjalna - historyczna. Wyremontowana, lśniąca bielą, bryła renesansowego ratusza chełmińskiego, zbudowanego w latach 1567-1572 błyszczy niczym perła w koronie. Z przodu dobudowano wzorowaną na koncepcji Wrocławia szklaną fontannę. Z tyłu, ratusza, drewniane stragany pobudowane na stałe, zajmujące prawie 1/5 powierzchni. To ciągle wersja oficjalna, ale już mniej przemyślana koncepcja, bo zajmuje zbyt dużo miejsca, użytkowego konkurując z kawiarniami, których mało. W kontrze do ratusza, zaprojektowanego w średniowieczu, z późniejszymi naleciałościami z renesansu, patrzę w druga stronę i widzę całkiem odrapane kamienice, z wyjętymi z PRL-u klatkami schodowymi. I te dwa światy skontrastowane są z kapitalistycznym szaleństwem witryn sklepowych. Projekty grafika, który płakał jak projektował. Widać konserwator miejski miał tylko siły na bryłę ratusza. Na renowację reszty już nie starczyło pieniędzy. Ale mi to wcale nie przeszkadza. Mam trzy epoki w jednym miejscu i takie eklektyczne zestawienie może być nawet ciekawe.
580.6 km, 04:48:14
Zostawiam Chełmno i jadę na małego tripa asfaltem i lekkim szutrem po zamkach krzyżackich Ziemi Chełmińskiej i Dolnego Powiśla. Pierwszy przystanek za Chełmnem to Radzyń Chełmiński. Nie będę leciał przez obleganą trasę do Stolna, lecz przetestuję, świeżo położony asfalt na lokalnej drodze, leżącej po prawej stronie Wisły. Na mapie Google trasa jest pokazana jako 2 kategoria, ale asfalt jest na razie jak płaska deska do prasownia koszul. Ideał, bez fal na Hawajach, tak dobrze znanych na innych polskich drogach. Ten efekt świeżości ma swoje dobre i złe strony. Bo przecież jazda zadupiami zawsze jest bardziej ciekawsza i wymaga większej uwagi niż jazda po autostradzie.
Mijam Górne i Dolnej Wymiary, aż wpadam do Sosnówki, gdzie staję przy niepozornie wyglądającej bramie z metalu. To fragment cmentarza mennonickiego, na którym oglądam w większości zdewastowane nagrobki. Część jest podpisana, ale większa część jest zupełnie anonimowa i bezimienna. Mała refleksja w czasie…
Trochę dalej za Rozgartami przelatuję mostem nad Bursztynową Autostradą, na której ciągnie sznur aut na polskie wybrzeże. Myślę sobie, jak przyjemnie jest być jak najdalej od obleganych dróg i lecieć sobie taką zapomnianą, ale jakże piękną drogą. Dojeżdzam do trasy Biały Bór – Wiewiórki. Ta trasa jest również zupełnie nowa, nawet nie naniesiona na mapy, a niezwykle piękna, bo łączy w sobie idealny asfalt i trasę przez lasy. Mały ruch i można pomykać w cieniu. Trzeba tylko uważać na rowerzystów, bo jest ich w słoneczny, weekendowy dzień wielu.
Wpadam na stację zatankować w Jabłonowie Pomorskim i potem na chwilę, mogę zatrzymać się niedaleko dworca przy starej lokomotywie. Na drugiej stronie już nieco mniej ciekawy widok.
Cięszę się kiedy mogę znów ruszyć w trasę. Lokalna asfaltówka prowadzi mnie, aż do Radzynia Chełmińskiego. O ile Chełmno miało swój koloryt i tętniące energią i ludźmi uliczki, Radzyń Chełmiński to miasteczko śpiące w mroku. Może już nie średniowiecza, ale sennej nudzie. W zasadzie nie ma tu nic interesującego dla motocyklowego turysty poza celem naszej wędrówki czyli zamkiem. Przed zamkiem spotykam kilku motocyklistów. Potem jadę na chwilę zobaczyć z zew. gotycki kościół pw. św. Anny, z XIV jednak z typowym wyposażenie barokowym. Warto jednak w kościele spojrzeć nieco w górę i zobaczyć drewniane stropy pokryte polichromią z około XVII w. ze sceną Wniebowzięcia NMP.
Z Radzynia jadę przez kawałek Brodnickiego Parku Krajobrazowego.
A potem wjeżdżam do Brodnicy, zobaczyć wieżę zamku i brodnicki rynek.
Dalej pomykam do Kurzętnika, zobaczyć ruiny bardzo nietypowego, bo kamiennego zamku. Sam wjazd na zamek w Kurzętniku jest nieoznaczony. To polna dróżka jakieś 100 metrów od oficjalnego parkingu pod wzgórzem. W wersji oficjalnej, musisz zostawić motocykl na dole, na parkigu i ruszyć jakieś 100 metrów schodkami. W wersji lekko offowej możesz wjechać na samo wzgórze zamkowe na zupełnym legalu. Przed zamkiem, znajduje się zielona polanka świetne miejsce na zrobienie sobie małej przerwy. Na górze miasteczko zbudowało ostatnio rodzaj betonowego amfiteatru, gdzie odbywają się lokalne imprezki.
Z Kurzętnika pomykam dalej do Lubawy zobaczyć kamienny portal za bramą. Po zamku Biskupów Chełmińskich pozostały już dzisiaj tylko nieznaczne ślady kamiennych murów, oraz właśnie stojący dumnie granitowy portal. Dojście do niego jest dość utrudnione. Należy odszukać rynek starego miasta i tam schodząc w dół małą uliczką można odnaleźć metalową bramę, za którą rozpościera się teren dawnego zespołu zamkowego. Jeszcze niedawno ogród był zarośnięty i szwędały się tutaj psy. Ostatnio prowadzone są dość intensywne prace rekonstrukcyjne i badawcze i zamek zmienia dość intensywnie oblicze. Nie wiem czy to dobre czy złe. Być może pozostawanie w stanie ruiny czasami jest lepsze niż robienie kolejnej biletowanej atrakcji. W każdym bądź razie na razie biletów nie ma. Nie ma też możliwości wejścia na teren zamku.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.